Gdzie szukać przykładów na ćwiczenia warsztatowe i szkoleniowe?
... czyli o tym, jak projektować własne ćwiczenia warsztatowe? część 1
Spoiler alert
Zacznę od uczciwego przyznania, że temat Jak projektować własne ćwiczenia warsztatowe? mnie fascynuje, dlatego ten artykuł jest do niego wprowadzeniem i odpowiedzią na pytanie - jak zacząć, jak do tego podejść i na czym się można sparzyć…
Uwielbiam temat projektowania czegoś od zera, chociaż ten proces bywa frustrujący, męczący i długi. Jednak kiedy nam, prowadzącym, się chce… dać od siebie więcej, zaangażować, wywołać refleksję w uczestnikach, to ćwiczenia i ich stworzenie, jest niezbędne. No i muszę przyznać - niezwykle satysfakcjonujące!



Ćwiczenia? A nie wystarczy prezentacja?
Na początku swojej szkoleniowej ścieżki, dekadę temu, myślałam, że 200 slajdów w prezentacji zagwarantuje mi zaangażowanie i zainteresowanie ze strony uczestników. Dzisiaj wiem, że to spory błąd. Mogę opowiadać pięć godzin na temat X, ale to dopiero ćwiczenie w którym uczestnicy będą mogli się sprawdzić, sparzyć, podyskutować, pomylić, wybrać, zmienić wybór, a potem podsumować to, co zrobili, nauczy ich czegoś w praktyce.
Nauczy albo przyniesie jakościowy efekt - bo ćwiczenia, które stosuję często pomagają nie tyle w trakcie szkoleń, a może nawet przede wszystkim - w trakcie biznesowych warsztatów, których celem jest podjęcie decyzji, wygenerowanie pomysłów, opracowanie planu działania.
Jako ćwiczenie rozumiem sposób, w jaki uczestnicy będą pracować i/lub współpracować dla wybranego celu na spotkaniu.
💡 Na przykład, zamiast rozmowy na forum, możesz zaproponować dyskusję na temat X w parach, wypisanie kluczowych wniosków i potem ich krótkie podsumowanie.
Jeśli akurat ten temat Cię zainteresował, zerknij tutaj:
Ok, ćwiczenia są ważne. Kluczowe jednak pytanie brzmi…
Od czego zacząć?
Najlepsze ćwiczenia, które współprowadziłam lub facylitowałam samodzielnie to te… które kiedyś sama przeszłam jako uczestniczka.
Może to banalnie zabrzmi, ale najlepszym źródłem pomysłów na nowe ćwiczenia są te, które kiedyś zaobserwowałam, podejrzałam lub sama zrobiłam w praktyce, będąc po drugiej stronie sali - właśnie jako uczestniczka.
Najlepsze przykłady, inspiracje, jak i wnioski pochodzą z moich studiów na Hyper Island w Londynie, świetnego masterclass KAOSPILOT, magicznej konferencji na zamku w Kliczkowie, ale też z konferencji i szkoleń, w których brałam udział.
Dlaczego tak się dzieje?
Przypuszczam, że dlatego, że wtedy najlepiej rozumiemy dynamikę ćwiczenia (w końcu sami je zrobiliśmy!), jakie wywołuje emocje (czy nuży czy ciekawi? czy denerwuje czy bawi?), jaki jest jego poziom trudności i jak współpracuje się z innymi.
Te doświadczenia pomagają nam łatwo zaadaptować takie ćwiczenie na nasze potrzeby i potem zaimplementować je na naszych warsztatach.
Zasada nr 1 - uczestnicz w otwartych szkoleniach, wyjazdach, konferencjach. Podglądaj, co i jak inni prowadzący robią ze swoimi grupami. Chętnie uczestnicz w ćwiczeniach, ale dopiero po ich zakończeniu, zastanów się, jak mogą Ci się przydać!
💡 Przykład - jakiś czas temu rozmawiałam na ten temat z moją koleżanką (dziękuję S.!), że jest takie ćwiczenie, w którym prosi się uczestników, by wspólnie podjęli decyzję, co z długiej listy rzeczy wezmą ze sobą na bezludną wyspę. S. wykorzystuje to ćwiczenie, by sprawdzić umiejętności komunikacji, ale i negocjacji w grupie. Kluczowe w tym ćwiczeniu staje się dla niej sam proces podejmowania decyzji, by na koniec podsumować je kilkoma obserwacjami - co zadziałało w grupie, kiedy grupa się zatrzymała, jak im się ze sobą współpracowało.
Ja to ćwiczenie robiłam w innej wersji na Hyper Island, gdyż wtedy to nie byli rozbitkowie, a astronauci i musieliśmy przetrwać nie na wyspie, a w kosmosie. Oryginalnie to ćwiczenie z 1967 wymyślone przez Jay Hall, doktor psychologii, dla NASA, ale po dziś dzień różne grupy wykorzystują jej różne warianty (rozbitkowie na wyspie, w kosmosie, w dżungli, w postapo) i na różne cele. Ja na przykład używam go czasem podczas zajęć z Service Design (projektowania usług) w celu pokazania magii i potencjału kokreacji. Robię to przed pracą projektową, by grupy na jakimś abstrakcyjnym przykładzie, poćwiczyły wzajemną wymianę i podejmowanie decyzji. Ale najlepsze jest to, że i tak, często po zakończonym ćwiczeniu, wiele osób wciąż debatuje… ale na pewno lina, a nie baterie?! Jeśli chcecie to zrobić dla swojego teamu, napiszcie to mnie, chętnie pomogę ;)
A jeśli nie mam doświadczeń jako uczestnik?
Gdzie szukać ćwiczeń?
Oczywiście nie jesteśmy wtedy na straconej pozycji. Mamy do dyspozycji mnóstwo narzędziowników, stron z opisami ćwiczeń, książek i poradników.
Źródła ćwiczeń, szablonów i inspiracji to na przykład:
SessionLab, Board of Innovation, Hyper Island Toolbox, DesignKit, TastyCupcakes, Liberating Structures
Brakuje Wam tutaj polskich przykładów? Mi też i mam na to pewien pomysł… Ale o tym pewnie w kolejnych odcinkach.
Oprócz tego ostatnio dużo pomysłów i inspiracji znalazłam w książkach takich jak:
Droga do kreacji, czyli trening twórczości XXI wieku - Joanna M. Kwaśniewska
Notestorming. Atlas narzędzi rozwiązywania problemów w biznesie i rozwoju osobistym - Dariusz Góras
Trening twórczości - Edward Nęcka
Ale warto szukać nie tylko w tych oczywistych miejscach. Ja bardzo często odnajduję inspirację:
podczas konferencji i networku - po prostu pytać uczestników o to, jakie ćwiczenia najbardziej utkwiły w ich pamięci,
na Pinterest, szukając po frazie “słowo kluczowe” + “template” - wtedy wyszukuję szablony i drukowanki do różnych ćwiczeń, które potem adoptuję,
w książkach - ale nie tylko tych tematycznych, a często „dookoła” tematu, moim bestsellerem jest książka 📖 Kreatywne rytuały przydatne w pracy [Margaret Hagan Kursat Ozenc]
w pracach naukowych - szukając konkretnego zagadnienia (np. o grupach homogenicznych, czyli jednolitych lub o dynamice grupowej i konsensusie), czasem zaglądam do wyszukiwarki prac naukowych. Najbardziej interesują mnie konkretne badania naukowe, które pokazują wyniki, efektywność, a czasem problemy wynikające z zastosowania jakiegoś ćwiczenia. Ostatnio sporo czytałam o ćwiczeniach typu Think-Pair-Share (TPS) mocno opisanych w literaturze naukowej, a to po prostu wzorzec najpierw czas na myślenie indywidualne, potem na zburzowanie się w parze, a potem na podzielenie się tym na forum. Pst, to nie zawsze jest takie dobre, jak się wydaje - i wiem to dzięki tym badaniom ;)
w serialach, programach i reality show - oglądając koreański program 🎬 Diabelski plan (swoją drogą, mega dobry - taki Squid Games, ale bez zabijania, a z mafią i zagadkami logicznymi), na swoją listę dopisałam sporo pomysłów. Ba, zaglądając do programów typu Azja Express czy Kocham Cię Polsko (pamiętacie? to baaaaardzo dobre źródła różnych ćwiczeń dla grup :D) też tak robię ;)
Szuflada z przydasiami
Na szkoleniach lubię powtarzać, że kolejne pomysły i inspiracje na ćwiczenia są jak słynne „przydasie” - instrukcje, śrubki, gumki, baterie, nie-wiadomo-po-co-ale-może-się-przydać rzeczy, które wszyscy wrzucamy do specjalnej na te cele szuflady/szafki/półki. Jeśli jej nie macie - gratuluję Wam czystej i uporządkowanej przestrzeni!
Ćwiczenia możemy wykorzystać profilaktycznie - bo wiemy, jaki jest cel spotkania, jaka będzie grupa, na co trzeba się przygotować, albo reaktywnie - nagle spontanicznie zaimprowizać i zrobić ćwiczenie, którego nie mieliśmy w planach, a które może idealnie pomóc nam w danej sytuacji.
Warto jednak wiedzieć, na co uważać:
robienie ćwiczeń, których nie przetestowaliśmy sami (w praktyce, na losowej grupie, a w najgorszym przypadku - sami ze sobą na własnym przykładzie) - u mnie w 90% przypadków wychodzą one wtedy marnie. Nie doszacuję czasu, instrukcji, coś mnie zaskoczy. Zawsze testuję.
robienie ćwiczeń bez wizji oczekiwanego rezultatu - i tutaj nie chodzi o konkretne efekty czy wyniki, a często o to, jakie refleksje, wnioski, emocje wywołasz w uczestnikach. Jeśli robisz ćwiczenie tylko dlatego, że jest „fajne” i podobało Ci się, ale trochę nie wiesz, jak to ma się przydać uczestnikom… Nie rób tego.
brak refleksji na aspekt kulturowy - to samo ćwiczenie może w różnych organizacjach, grupach wyjść inaczej. Grupa z tego samego zespołu, grupa otwarta, grupa międzykulturowa - to inne wyzwania, bolączki, możliwości. Miałam doświadczenia, że robiłam ćwiczenie, które „zawsze działało”, a w jednej grupie się wysypało, bo nie uwzględniłam, że czynnik rywalizacji może tam popsuć morale. No i cóż, teraz jestem mądrzejsza ;)
Ale jak projektować coś od zera?
Chętnie Ci o tym opowiem, ale… to już następnym razem ;) Do usłyszenia w odcinku grudniowym!
Na koniec
💡🔨 Challenge i narzędzia dla Ciebie - sprawdź narzędziownik z ćwiczeniami Hyper Island Toolbox (zamknęli go za bramką, ale warto się za darmo zarejestrować!) oraz Session Lab Library. Przejrzyj te biblioteki i znajdź ćwiczenie, które kiedyś sam/a chciałabyś przetestować w praktyce. Koniecznie daj mi znać (najlepiej na LinkedIn!), co to było za ćwiczenie.
📖 Przeczytaj kolejny artykuł z tej serii:
Jak zakończyć spotkanie?
💡 Ten artykuł pochodzi z archiwów #CheckIn na LinkedIn. Jeśli widzisz go jednak pierwszy raz, mam nadzieję, że przyniesie Ci dużą wartość. Zapraszam do lektury!
A tak prywatnie
I have a dream 💭 Czyli o moim zeszłym weekendzie ;)
Miałam takie marzenie, o którym napisałam 6 lat temu jedną pracę akademicką 🙈 Wtedy nazywało się to ładnie „The intense learning experience" i miało być wyjazdem ni to w 100% szkoleniowym, ni to integracyjnym, ni to rozwojowym, ale takim 3in1 właśnie.
A że moją maksymą jest hasło „róbmy, róbmy, zanim dotrze do nas, że to bez sensu", jak pojawiła się okazja - to niecnie ją wykorzystałam. Kiedy zobaczyłam, że w ostatniej agendzie Leniwce HR, ustawiono nas w jednym bloku w trójkę, z Mają Gojtowską i Sylwią Zabielską, pomyślałam, że koniecznie chcę w tym gronie pogadać dłużej, intensywniej, więcej.
I spontanicznie, 19.09.2024, o 20:45 wysłałam do Mai i Sylwi dwie głosówki z nagłówkiem „Hi Girls, mam taki szalony pomysł...".
O 22:53 mieliśmy już całość konceptu, a sześć dni później wybrane miejsce i datę. W miniony weekend pojechaliśmy na wyjazd (to tak w kontekście, że takich rzeczy nie da się robić szybko, spontanicznie, a nasze kalendarze są z kamienia i nic nie da się w nich poprzestawiać).



Każda z nas doprosiła do wyjazdu jednego uczestnika i tak ostatni weekend spędziliśmy w szóstkę - Maja, Sylwia, Oscar 🦀 Rak, Mateusz Jabłonowski, Nicole Tomanek i ja ;)
Było to 2,5 dni w głuszy (pod Warszawę ;p), które przegadaliśmy całkowicie. Rozmawialiśmy o biznesie, facylitacji, personal brandingu, automatyzacji, sprzęcie, wideo, życiu, neuroróżnorodności, klientach, nas, a nawet starczyło nam czasu na seriale i podróże. I pewnie, że mogło być lepiej - ale każdy z nas z góry zgłosił 70% energii, bo końcówka roku mocno testuje nasze możliwości.
Mocno podładowało to moje baterie, ale również wiarę w to, że nie ma co odkładać niespełnionych pomysłów do szafy. Przyjdzie na nie pora, nawet, jeśli trzeba by było czekać na to 6 lat.
Dziękuję całej szóstce, to był bardzo dobry czas! ❤️
A jeśli i Wam podoba się taki koncept i chcielibyście w nim wziąć udział… nie ukrywam, że będę chciała w tym temacie zrobić coś więcej, a może inacz3j… Swoją drogą ruszył nasz już newsletter, o którym mówiłam w zeszłym tygodniu, to dobra okazja by do niego dołączyć:
Do usłyszenia!